piątek, 28 sierpnia 2015

INFORMACJA!

Wena-słowo, które zniknęło z mojego słownika... i na złość nie chce się znów pojawić! :( Wiecie jak to jest. Ostatnie dni wakacji, dużo się dzieje. U mnie dochodzą jeszcze problemy rodzinne i od września czas wziąć się do roboty i zacząć się jakoś uczyć, żeby zdać do następnej klasy xdd
Nie chcę Was tak zaniedbywać, bo to nie w moim stylu. Wyznaczyłam sobie cele i teraz skupiam na nich cała swoją uwagę.
Do bloga wrócę pod koniec września.
Teraz moja prośba do Was. Jeśli chcecie, abym dalej pisała zostawcie po sobie ślad. Może być nawet emotka, wszystko jedno... chciałabym wiedzieć, czy to ma sens.
Peeski: Nie uciekam przed odpowiedzialnością. Fabułę opowiadania od początku miałam w mojej nieogarniętej kulce ;)
<3

Zapomniałabym! Przepraszam jeśli nie komentuję Waszych postów. Czekajcie na mnie, niedługo Was odwiedzę i nadrobię ;)

poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Młode Wilki 8

"Można walczyć, albo można się poddać. Oddać wszystko diabłu, zostać z niczym, a na to właśnie bracie on liczy!!!"




Kolejne dni mijały zdecydowanie za szybko. W związku z tourne wszystkie przygotowania do ślubu spadły na mnie. W prawdzie mogłam liczyć na pomoc dziewczyny Fabiana, ale to nie ona była świadkową i nie chciałam jej dodatkowo obciążać.
***
Któregoś wieczoru razem z Olą postanowiłyśmy objechać rodziców przyszłego małżeństwa, by dopiąć wszystko na ostatni guzik.
-Nie mogę uwierzyć, że Piotruś będzie miał żonę. W dodatku taką piękną i mądrą-rozczulała się mama co jakiś czas popijając wodę z lodem.
-Dziękuje, ale ja sama tak nie uważam. Jestem zwykłą dziewczyną, nie wiem co Piotrek we mnie widzi-odpowiedziała Ola zalewając się rumieńcem.
-Przepraszam na chwilę-poczułam jak telefon wibruje mi w kieszeni. Udałam się do przedpokoju, by móc spokojnie porozmawiać.
-Hej Fabian, co tam?-zapytałam przyjaźnie.
-Pamiętasz, że dzisiaj masz odebrać garnitur?
-Cholera jasna! Na śmierć zapomniałam!
-Karol...błagam cię, jedź tam dzisiaj-czułam jak zalewa mnie fala zażenowania.
-Koniecznie dzisiaj?-nerwowo przydeptywałam swoje stopy.
-Jesteś umówiona z właścicielem salonu na dziewiętnastą.
-Dobrze-westchnęłam głośno.
-See you later-zablokowałam telefon, włożyłam go do kieszeni spodenek i zajęłam wcześniejsze miejsce przy stole.
-Mamo, pozwolisz na chwilę?-spojrzałam błagalnym wzrokiem na rodzicielkę.
-Dobrze, częstuj się ciastem Olu-powiedziała przepraszająco do blondynki.
Usiadłam na kuchennym blacie i zaczęłam tłumaczyć.
-Słuchaj mamo. Przed chwilą dzwonił Fabian, prosił, abym odebrała garnitur Piotrka z salonu. Ola nie może się o tym dowiedzieć.
-Ale dlaczego?-zmarszczyła brwi.
-Piotrek powiedział Oli, że garnitur kupił przed wylotem. Nie chcemy robić kwasów przed ślubem.
-Rozumiem...słusznie, a jak wrócisz do domu? Wolałabym, żebyś nie tłukła się autobusem-położyła dłoń na moim ramieniu.
-Zadzwonię po kogoś, dam radę mamo-wywróciłam oczami.
-Dzwoniła moja przyjaciółka, muszę wracać do domu. Poradzisz sobie sama?-zapytałam stojąc w progu pokoju gościnnego.
-Odwiozę cię-zaoferowała.
-Nie...dzwoniłam już po kogoś-żwawym krokiem skierowałam się w stronę drzwi wejściowych. Założyłam sandałki i wybiegłam z domu zastanawiając się kogo mogę poprosić o pomoc.
Ostatecznie padło na mojego ulubionego przyjmującego.
-Halo?-przywitał mnie wesoły głos czarnowłosego.
-Czołem Śliwka! Jesteś w domu?-zapytałam równie energicznie.
-Aa jestem...-mogłabym przysiąc, że szczerzył się do siebie jak nienormalny.
-Olek?-mruknęłam niepewnie.
-Słucham panią?
-Przyjechałbyś po mnie do Przemyśla?
-Aa jasne, nie ma sprawy 'Olek, długo jeszcze każesz mi czekać? Za chwilę się rozmyślę!'-usłyszałam damski głos po drugiej stronie słuchawki i zamarłam. Karolino, jak zwykle masz wyczucie czasu...
-Muszę kończyć-przerwałam połączenie i przyspieszyłam kroku. Miałam dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje.
-Karolina?-niemal w tej samej chwili znalazłam się w objęciach chłopaka z bujną blond czupryną.
-Boże, wiesz jak mnie wystraszyłeś!
-Tak słodko wyglądasz, gdy się denerwujesz-złożył mi delikatny pocałunek na ramieniu. Speszona odskoczyłam na bezpieczną odległość.
-Co ty tutaj robisz?-zapytałam nerwowo poprawiając włosy.
-Przyjechałem na zakupy. Moja mama bierze ślub z tym baranem-westchnął głośno-właśnie, może mi coś doradzisz? Przydałoby mi się kobiece oko-ręka blondyna powędrowała na mój pas.
-Chętnie, ale nie dzisiaj. Muszę jechać odebrać garnitur Piotrka-wydukałam.
-Podwiozę cię! A zakupy przełożymy na jutro.
-W sumie... mogłabym się zgodzić-uśmiechnęłam się cwaniacko pod nosem. Utworzyłam sms o treści "Mam nadzieję, że wam nie przeszkodziłam. Nie przejmuj się mną, wrócę sama." i wysłałam pod numer chowający się pod nazwą Śliwka.
***
-Dziękuję bardzo i przepraszam, że tak późno, ale kompletnie zapomniałam.
-Rozumiem, zamieszanie ze ślubem...naprawdę nic się nie stało.
-Do widzenia-pożegnałam się z właścicielem salonu i wróciłam do auta. Pudełko z garniturem bezpiecznie odłożyłam na tylne siedzenie.
-Może skoro już jesteśmy w Krakowie to przejdziemy się po rynku?-spojrzał niepewnie w moją stronę. W odpowiedzi skinęłam głową.
Słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem. Uwielbiałam to miasto po zmroku. Było tutaj tak rodzinnie, magicznie, a zarazem romantycznie.
Przysiedliśmy na drewnianej ławce. Mimo wysokiej temperatury chłopak kurczowo trzymał moją dłoń. Potrzebowałam bliskości drugiej osoby, a Olek był jedynym przedstawicielem płci męskiej, któremu mogłam zaufać. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka. Z zaciekawieniem wpatrywałam się w poczynania małego chłopca, którego rodzice uczyli jeździć na malutkim rowerku.
-Pamiętasz, kiedy robiliśmy przedstawienie na dzień matki i ojca?
-Mhm-objął mnie ramieniem
-Wszyscy pobiegli do swoich rodziców, a my zostaliśmy na środku trzymając się za ręce-po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
-Nasze matki wolały jechać razem do spa w Busku Zdroju, niż słuchać jak ich własne dzieci mówią, że je kochają-uniósł obojętnie brwi.
-Z kim twoja matka bierze ślub?
-To jakiś biznesmen...wiesz co zrobił, gdy matka nas sobie przedstawiła? Dał dwie stówy i kazał wypierdalać-zaśmiał się ironicznie.
-Przykro mi.
-Spoko...a co z twoim ojcem? Odezwał się chociaż raz przez te dwadzieścia lat?
-Nie-przyciągnął mnie do siebie jeszcze mocniej.
Kilka dni później...
Punkt osiemnasta zjawiłam się w osiedlowej kawiarni. Dosiadłam się do stolika, który zajął właściciel czarnej czupryny. 
-Karolina, jak tak będzie, to tak dalej nie będzie-powiedział z kamienną twarzą-musimy poważnie porozmawiać.
-Słucham-jego wzrok powędrował pod stół.
-Cholera jasna!-powiedział na tyle głośno, że wszyscy zgromadzeni dziwnie się na nas spojrzeli-muszę lecieć mała-wybiegł z pomieszczenia zostawiając mnie osłupiałą. Wracając do domu miałam ochotę wykrzyczeć przypadkowym ludziom jak bardzo go nienawidzę.
***
Ubrałam sukienkę, zrobiłam makijaż i fryzurę. Spojrzałam w swoje odbicie w lustrze i muszę przyznać, że efekt być niesamowity. Tym razem poszłam na całość. Kurząca sukienka i seksowny makijaż. Ten zestaw z pewnością pozwoli zaimponować Olkowi.
---------------
Przepraszam.
Tym razem nawet nie obiecuję, że następny rozdział będzie dłuższy, bo jak widać nic z tego nie wychodzi :(
Taka przepaść czasowa jeszcze mi się nie zdarzała, ale tym razem nie miałam czasu, weny, a nawet ochoty pisać...
Czy coś się dzieje oceńcie same... który to Olek wyciągnął Nowakowską z domu? hahah xdd
Przepraszam za błędy
 Buuziaczki :-*