''Żaden wyczyn poddać się bez walki, rzucić rękawice, sam sobie ziomek musisz być kibicem''
Trzynasty dzień w Spale...
-Barciulątko...będę baardzo tęsknić, ale tak naprawdę baardzo-mówiłam rycząc Kurkowi w koszulkę.
-Oezu...weź nie becz, widzimy się już w Krakowie-nawet nie potrafiłam się denerwować. Nie wiem, czy wytrzymam psychicznie w kraju oddalonym o grubo ponad trzy tysiące kilometrów w towarzystwie tylko i wyłącznie płci przeciwnej.
-Macie tam wygrać. Jak zablokujesz Spirika to upiekę ci całą blachę sernika.-na moją twarz mimowolnie wkradł się uśmiech.
-A jak nie upieczesz to będę dawał mu fory.
-Nie śmieszne...zadzwoń jak dojedziecie i pozdrów Kubę-ostatni raz utonęłam w jego silnym uścisku. Do Pita wywaliłam język, ale ostatecznie postanowiłam go nie denerwować, żeby chłopcy nie musieli się z nim męczyć.
***
Na wieczornym treningu, który był już ostatnim na tym zgrupowaniu wstawił się cały sztab. Dostaliśmy jeden dzień na ponowne spakowanie i jutro o osiemnastej mamy samolot. Nie widziałam sensu, żeby żegnać się z siatkarzami skoro już jutro się widzimy. Ogarnęłam pokój, spakowałam się i wsiadłam w pierwszy lepszy autobus, który jechał do Rzeszowa. Nie chciałam fatygować Oli, która zapewne była już na etapie pakowania się na wyjazd do Częstochowy. Było jeszcze wyjście zabrania się z Konarem, czy Dryją, ale dzień wcześniej zapewniałam ich, że wracam z Olką, która rzekomo miała mieć po drodze.
Po pół godzinie jazdy poinformowano nas, że ''Niestety tym autobusem nie dojedziecie państwo do Rzeszowa, padł akumulator, ale autokar zastępczy dojedzie za dwie godziny. Przepraszamy za utrudnienia''. Świetnie! Zamiast odpoczywać w cieplutkim łóżeczku, będę marznąć na stacji benzynowej. Zrezygnowana usiadłam na ławce i zarzuciłam na ramiona bluzę.
-Buu!-podskoczyłam jak poparzona i wydarłam się na całe gardło. Śliwka?!
-Spokojnie...to tylko ja, twój ulubiony przyjmujący-na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.
-Pojebało cię! jak się gubiliśmy w lesie chyba wspominałam, że boję się dzikich zwierząt!-burknęłam.
-Ouuu...-skrzywił się urażony.
-Palant-posadziłam swoje szanowne litery na zimnej, metalowej ławce-a tak w ogóle to co ty tu robisz?
-Palant?-słodko zmarszczył brwi. Przyglądałam się jak tworzą mu się te seksowne dołki w policzkach...mm.
-Hmm...?-zadowolona Śliwka wyszczerzyła swoje białe ząbki.-weź się...-wywróciłam oczami-co ty tutaj tak właściwie robisz?
-Jak na siatkarza przystało tankuję autko w Orlenie.-kątem oka zerknęłam na parking.
-To twój?-wyszczerzyłam gały. Uwielbiałam takie klasyczne białe audi.
-Moje dziecko-popatrzył na auto z dumą.-a ty co tu robisz?
-Czekam na przesiadkę, bo tamten oto piękny PKS odmówił posłuszeństwa.
-Jedziesz autobusem do Rzeszowa!
-Mhm, a co w tym złego?
-Powiem prosto moja panno, jeśli nie zgodzisz się przesiąść w mój piękny wóz to powiem twojemu bratu, że tego pamiętnego wieczoru w lesie słysząc głos łamiącego się patyka weszłaś na drzewo...chyba nie muszę mówić o tym, że Piotrek powie o tym Kurkowi, a Kurek...
-Nie ma mowy!-mój poziom agresji był na tyle wyczuwalny, że nawet takiej twardej sztuce jak Śliwce zszedł z twarzy triumfalny uśmieszek.-po pierwsze, nie życzę sobie,żebyś tak do mnie mówił, po drugie ten twój wóz nie jest w cale taki piękny jak myślisz, mój chłopak ma czerwoną terenówkę-prychnęłam-a po trzecie i tak nikt ci nie uwierzy w tą dziecinną historyjkę-tym razem grubo przesadziłam.
-Suka-jeden krótki dźwięk, który jest owocem krtani i powietrza, sprawił, że narząd innego człowieka, zwany sercem, rozleciał się na miliony malutkich kawałeczków. Śliwka zniknął w sklepie, a ja zaczęłam ryczeć jak nienormalna. Poczułam jak ktoś siada obok mnie, a potem wylądowałam w jego silnym uścisku.
-Szalupa?-chwycił moją twarz w swoje wielkie łapska i kciukiem otarł potok łez.
-Kłóciłaś się z Olkiem?
-Nie.. to znaczy-wybuchnęłam niepohamowanym szlochem-jestem suką.
-Proszę?-wygiął swoje usta w podkówkę-Śliwa ci tak powiedział?
-Artur, nie chcę o tym gadać...dzięki, że jesteś-pocałowałam go delikatnie w policzek.
-Widzimy się jutro-posłał mi nerwowy uśmiech i odprowadził wzrokiem pod sam autobus.
***
Po wczorajszym zamieszaniu byłam tak wykończona, że nawet odrzuciłam budzik dzwoniący o dziesiątej. Promienie słońca przedzierające się przez nieosłonięte okna nakazały mi jednak wziąć się w garść. Wstawiłam wielkie pranie i po długim, relaksującym prysznicu wyszłam na miasto, gdzie miałam spotkać się z Patrycją. Zdałam jej relację z wczorajszego wieczoru. Jeśli słowa i wzrok mogłyby zabijać to z pewnością byłabym już martwa.
-...no i później wróciłam autobusem.
-Nie wierzę...po prostu nie wierzę! jak ty w ogóle mogłaś mu powiedzieć, że...aaah! po pierwsze dlaczego na niego naskoczyłaś, skoro chciał ci tylko pomóc, po drugie, po jaką kurwę mówiłaś mu, że masz chłopaka! chciał ci się jakoś przypodobać, bo być może wpadłaś mu w oko, a ty go żywo opierdoliłaś. O czym ty myślałaś dziewczyno?-myślałam, że moja przyjaciółka popłacze się ze złości.
-Gdyby nie ten cholerny autobus nic by się nie wydarzyło.
-Ty jeszcze próbujesz się usprawiedliwiać?-skrzywiła się.-idziemy.
-Gdzie?
-Jak to gdzie? do twojego mieszkania. Musimy cię spakować i ogarnąć jak masz go przeprosić. Myślisz, że to dobrze wpłynie na jego grę?-skrzyżowała ręce na piersi.
-Nie-patrzyłam tępo w chodnik.
***
Moja honda szybsza niż wygląda...zaparkowała na parkingu obok lotniska Chopina. Po odprawie bagażu udałam się do samolotu, bo podobno zaszły jakieś zmiany z powodu pogody i wylatujemy za dziesięć minut. Zajęłam miejsce pomiędzy Jankiem, a Dryją. Oparłam się wygodnie o jego silne ramię i czekałam na start. Byłam tak wycieńczona, że niemal od razu zasnęłam.
Obudziło mnie jakieś poruszenie wśród ludzi na pokładzie.
-Co się dzieje?-spytałam na pół przytomnie.
-Startujemy za pół godziny, bo są jakieś burze czy coś...śpij-objął mnie ramieniem i znów odpłynęłam.
Ponownie ocknęłam się przed samym lądowaniem. Zobaczyłam, że z mojej prawej strony znajduje się nowy pasażer, którego wcześniej nie było. Zerknęłam na Widełka, którego zachowanie wydawało mi się dziwnie podejrzane...
------------------------
Heejka ;)
Oddaję w Wasze ręce czwóreczkę i razem z Andżeliką lecimy ogarniać jakieś żarełko na meczyk :D
Dzisiaj krótko, ale mogę śmiało powiedzieć, że coś się dzieje ;)( to jeszcze ne jest TO) xdd
Miłego kibicowania ;-*
Śliwka...sam jesteś suka.Ale z drugiej strony czemu ona na niego tak naskoczyła? :o Autobusem ze Spały do Rzeszowa..o matko z ojcem :o
OdpowiedzUsuńPozdrawaim :D <3
No co ja mogę powiedzieć? Świetne i bardzo przyjemnie mi się czytało :D
OdpowiedzUsuńPolski PKS=męczące godziny i katastrofa
A po tym rozdziale stwierdzam
Polski PKS+Śliwka=większa katastrofa xD
Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały ^.^
~Pozdrawiam i życzę dużo weny ;3
super, czekam na nowy <3
OdpowiedzUsuńZa 10 minut czytam tylko niech się studio skończy! Krzysiu ❤
OdpowiedzUsuńCo do Oleczka to się nie wypowiadam XD doskonale wiesz zresztą jaki mój jest.
UsuńAh szalupa! Zaczynam go na prawdę lubić! Kochany, troskliwy tyko trochę krótki fragment :/
Dobrze, że Patrycja wspiera ja i chce pomóc. Lepiej darować kwasów w kadrze :)
A co to za postać obok naszej bohaterski? Anderson czy ten aktor? I kto ją objął? Johnny czy Dawid?
Przepraszam, ale nic więcej nie napisze. Zmęczona jestem strasznie. Oczy mi się kleja i odpadam :x Trzymaj się cielo pozdrawiam :*
Szalupy będzie więcej w kolejnych rozdziałach ;)
UsuńNa razie nic nie zdradzę, ale jedno mogę powiedzieć na pewno :D
Wątpię, żeby ktoś domyślił się jak Karo pozna Andersona XDD
Chociaż nigdy niczego nie wiadomo... >.<
Miłego dnia ;-*
To ja czekam :* Nie mam ostatnio głowy do wymyślania XD
UsuńCo za typ! Normalnie wstyd, żeby tak do kobiety powiedzieć! A za cholerę bym go nie przepraszała! Niech się frajer goni xD
OdpowiedzUsuńDo następnego!
Świetne opowiadanie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne ;)
Będziesz mnie informować o nowościach? ;)
Pozdrawiam :*